|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
De Rainault i Gisburn powinni: |
móc umrzeć, trafić do permanentnej niewoli, zostać zdegradowanymi na zawsze (a więc zmiana aktora) |
|
0% |
[ 0 ] |
móc być rannymi, pojmanymi i zdegradowanymi, ale chwilowo |
|
58% |
[ 7 ] |
być praktycznie nietykalni - możliwe są co najwyżej lekkie rany, chwilowe degradacje (z realistycznym powodem powrotu na stanowisko), pojmania nie są dozwolone (banici powinni od razu ich zabić) |
|
41% |
[ 5 ] |
|
Wszystkich Głosów : 12 |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 11:45, 07 Sty 2010 Temat postu: "Nieśmiertelność" de Rainault i Gisburna |
|
|
|
Zarówno de Rainault jak i Gisburn przeżywają cały serial. Okazji do śmierci mieli bez liku, ale zawsze uchodzili z życiem - albo mieli szczęście albo banici (a konkretnie Robin) łaskawie nie pozwalał Willowi na egzekucję Prawie nigdy też nie tracą stanowisk, a nawet jeśli to chwilowo, na czas najwyżej jednego niepełnego odcinka. Niektóre osoby oglądające serial to razi, bo faktycznie jest to często naciągane. Zastanówmy się jednak czy takie traktowanie tych dwóch postaci nie było aby najlepszym rozwiązaniem z możliwych?
Jakie były opcje traktowania tych dwóch panów?
1. De Rainault i Gisburn mogą normalnie zginąć/stracić posady i zostają zastąpieni przez inne osoby. Efekt - konieczność zmiany aktorów, którzy przecież świetnie sobie radzą i tworzą wybitne kreacje. Od biedy byłbym w stanie dopuścić jedną zmianę na każdym z tych stanowisk w ciągu całego serialu, ale pod warunkiem, że nowi aktorzy nie obniżą poziomu tych postaci.
2. Rozwiązanie zastosowane przez twórców serialu - de Rainault i Gisburn mogą być ranni, pojmani i tracić chwilowo stanowiska, ale nie mogą umrzeć, trafić do permanentnej niewoli ani zostać zdegradowanymi na zawsze. No cóż, jak wiemy takie podejście ma wady i zalety, wadami są czasami nieprawdopodobne szczęście lub nierealistyczne zdarzenie wymyślone przez twórców serialu, ewentualnie brak konsekwencji, aby tylko wytłumaczyć uratowanie ich z opresji. Przykład - Gisburn trafiony przez Marion z kuszy w plecy z bliska w odcinku "Królewski błazen" - łazi jeszcze, a w kolejnych odcinkach ani śladu po ranie; Gisburn nie traci stanowiska/wolności/życia za udział w spisku mającym na celu zabicie królowej (odcinek "Pretendent) - bardziej szczegółowo omówiłem to w tematach o tych odcinkach.
Warto zauważyć, że epizodyczni przeciwnicy banitów z reguły giną, ale de Rainault i Gisburn to główni wrogowie i widocznie twórcy serialu nie chcieli się ich pozbywać
3. De Rainault i Gisburn są praktycznie nietykalni. Mają totalne szczęście - nie mogą zostać ciężko ranni, pojmani, o śmierci nie mówiąc. Zaleta - brak nieprawdopodobnych zdarzeń ich ratujących, niby większy realizm. Wada - nuda, taka nietykalność oznacza większą przewidywalność serialu, chyba jednak lepiej widzieć główne czarne charaktery w tarapatach, jest to ciekawsze.
Tak więc mimo pewnych wad, skłaniam się ku opcji numer 2, czyli podejściu na jakie zdecydowali się twórcy serialu.
Ciekaw jestem Waszych opinii.
Ostatnio zmieniony przez Hound of Lucifer dnia Czw 11:51, 07 Sty 2010, w całości zmieniany 4 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nottingham Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:19, 08 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
|
Zagłosowałam na drugie gdyż ponieważ...
Nie pierwsze, bo wiadomo dlaczego
Nietykalni i niepojmawalni przez banitów w sumie mogli by być. Ale na szczęście nie są, bo zabrakło by chwil napięcia. Za bardzo ciekawy uważam odcinek z pojmaniem szeryfa, którego Robin wspaniałomyślnie nie pozbawił życia. Choć w sumie jak się tak nad tym zastanowić, to mógł mu chociaż palec uciąć, tak dla postrachu na przykład, żeby pokazać "who's the man". To w zasadzie nie tyle tyczy się samego Robina, co Willa "Porywczego".
Bardzo interesujący był też wątek pokąsania nogi wielmożnego High Szeryfa przez psa Mało nie umarł od tego, co było nawet na dłuższą metę zabawne... |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:51, 08 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
|
vesilene napisał: | Choć w sumie jak się tak nad tym zastanowić, to mógł mu chociaż palec uciąć, tak dla postrachu na przykład, żeby pokazać "who's the man". To w zasadzie nie tyle tyczy się samego Robina, co Willa "Porywczego". |
Ten numer by nie przeszedł, gdyż był to jednak serial dla młodzieży i jego twórcy nie chcieli takiej brutalności. Dlatego nie są pokazane tortury, wyłupianie oczu, ucinanie palców itd. W komentarzu do 1. części "Mieczy Waylanda" podczas sceny walki w Uffcombe bodaj Paul Knight mówi, że ustalone było nawet, iż strzały zawsze miały trafiać w korpus a nie np. w głowę. Co prawda akurat za chwilę jeden z jeźdźców ze Sfory Lucyfera dostał strzałą w udo, ale Knight stwierdził, że to wyjątek I tak faktycznie jest, rzadko kiedy ktoś obrywa w inną część ciała, niż w tułów. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nottingham Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:38, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
|
Hound of Lucifer napisał: | Ten numer by nie przeszedł, gdyż był to jednak serial dla młodzieży i jego twórcy nie chcieli takiej brutalności.. |
Ale dziwne z tym korpusem. Jak sobie przypomnę siebie przed telewizorem w niedzielne popołudnie (sto lat temu oczywiście), to przypuszczam, że choćby i tysiąc strzał głowy przebiło, to nie przebiło by to dla mnie odcinków z wywoływaniem szatana i lepieniem złego blondyna. To była dopiero jazda, za to koszmary potem miałam malownicze |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:06, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
|
vesilene napisał: | Hound of Lucifer napisał: | Ten numer by nie przeszedł, gdyż był to jednak serial dla młodzieży i jego twórcy nie chcieli takiej brutalności.. |
Ale dziwne z tym korpusem. Jak sobie przypomnę siebie przed telewizorem w niedzielne popołudnie (sto lat temu oczywiście), to przypuszczam, że choćby i tysiąc strzał głowy przebiło, to nie przebiło by to dla mnie odcinków z wywoływaniem szatana i lepieniem złego blondyna. To była dopiero jazda, za to koszmary potem miałam malownicze |
Tak, panowie komentujący odcinek "Miecze Waylanda" (reżyser Robert Young i producent Paul Knight) stwierdzili, że byli w szoku, iż to puścili w telewizji jakoś o 17:00 czy 17:30, a nie o 20:00 Ten odcinek był wyjątkowo mocny jak na tamte czasy i najwięcej protestów było po nim, a jakaś udzielająca się w mediach kobieta, szczególnie uwzięta na serial, najgłośniej piekliła się właśnie na "Miecze" |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nottingham Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:09, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
|
Hound of Lucifer napisał: | Tak, panowie komentujący odcinek "Miecze Waylanda" (reżyser Robert Young i producent Paul Knight) stwierdzili, że byli w szoku, iż to puścili w telewizji jakoś o 17:00 czy 17:30, a nie o 20:00 Ten odcinek był wyjątkowo mocny jak na tamte czasy i najwięcej protestów było po nim, a jakaś udzielająca się w mediach kobieta, szczególnie uwzięta na serial, najgłośniej piekliła się właśnie na "Miecze" |
Heh Czepialska jedna. Nagle zapragnęłam zdobyć RoS w oryginalnym DVD paku. Z tymi komentarzami i w ogóle.... |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 0:29, 10 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
|
vesilene napisał: | Nagle zapragnęłam zdobyć RoS w oryginalnym DVD paku. Z tymi komentarzami i w ogóle.... |
Nawet się nie przyznawaj, że nie masz
A poważnie to gorąco polecam każdemu fanowi oryginalny zestaw. Uważam, że to bardzo fajne wydanie, dużo dodatków. To naprawdę nie jest majątek (szczególnie, że teraz ceny są niższe, niż wówczas gdy ja kupowałem, czyli zaraz jak się ukazało).
Do wyboru masz pierwsze wydanie (ja mam takie) składające się z 8 pudełek DVD (w sumie 10 płyt) lub drugie wydanie w 2 porządnych pudłach (oddzielnie serie z Praedem i seria z Connerym). Taniej wychodzi wydanie pierwsze - komplet na Allegro kupisz za niecałe 160 zł + przesyłka. Czyli niecałe 20 zł za pudełko (z przesyłką trochę ponad), a ja w Media Markt kupowałem za (nie pamiętam dokładnie) coś pomiędzy 35 a 45 zł. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sherwood Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 8:19, 07 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
|
Nie wyobrażam sobie serialu bez nieśmiertelnego Roberta de Rainault oraz Guya of Gisburne i jakoś nie razi mnie to, że nic złego w sumie im się nie dzieje. Pamiętam jako dziecko z siostrą zawsze czekałyśmy na następny odcinek i zawsze była to ogromna radość, że Robin znowu wygrał. Oczywiście oprócz "Największego wroga". Płyty na allegro wychodzą drożej ja zamawiałam w Klubie Dla Ciebie
[link widoczny dla zalogowanych] wychodzi taniej i na pewno dojdzie. Teraz właśnie czekam na 3 serię. 1i2 pożyczyłam i tak krąży po całej wsi. Może kiedyś do mnie wróci |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:47, 07 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
|
Wbrew pozorom wariant za 160 zł jest bardziej ekonomiczny, ponieważ zawiera 3 serie (10 płyt w 8 pudełkach). Natomiast box za 115,50 zł to jedynie seria 3. składająca się z 5 DVD.
Bez względu na to, które wydanie wybierzemy warto mieć zestaw RoS na półce |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 9:49, 07 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
|
Kacha739 napisał: | Pamiętam jako dziecko z siostrą zawsze czekałyśmy na następny odcinek i zawsze była to ogromna radość, że Robin znowu wygrał. Oczywiście oprócz "Największego wroga". |
Można powiedzieć, że Robin nie do końca wygrał także w:
- "Alan a Dale" (szeryf oszukał banitów i zachował pieniądze);
- "The Enchantment" (baron de Belleme przeżył);
- "Cromm Cruac" (Gulnar przeżył);
- "The Time of the Wolf" (Marion mu zwiała ).
Kacha739 napisał: | Płyty na allegro wychodzą drożej ja zamawiałam w Klubie Dla Ciebie
[link widoczny dla zalogowanych] wychodzi taniej i na pewno dojdzie. Teraz właśnie czekam na 3 serię. |
Jak komuś zależy na jak najniższej cenie to znacznie taniej by wyszło zamówienie wersji w małych pudełkach (cena jednego - zaledwie 18 zł., czyli w sumie zaledwie 72 zł. wobec 115 zł.), choć akurat widzę, że na KDC brakuje jednego z nich.
Kacha739 napisał: | 1i2 pożyczyłam i tak krąży po całej wsi. Może kiedyś do mnie wróci |
Brawo za popularyzację RoS, zaproś osoby, którym się spodoba (osób, które nie lubią RoS praktycznie nie ma) na nasze forum
Mam tylko nadzieję, że odzyskasz płyty i będą w jednym kawałku, bo różnie to niestety bywa z pożyczaniem ("Dobry zwyczaj - nie pożyczaj" ).
Ostatnio zmieniony przez Hound of Lucifer dnia Pią 9:51, 07 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sherwood Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:30, 07 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
|
No właśnie jeśli chodzi o Marion to niestety porażka, ale to chyba ty mi napisałeś, że w 4 serii by wróciła więc żyję tą nadzieją. Ja zamówiłam wszystkie płyty razem, co tu dużo mówić, z czystego lenistwa. Ale jak to się mówi szewc bez butów chodzi i pozostaje mi Robin of Sherwood online. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 11:39, 07 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
|
Kacha739 napisał: | No właśnie jeśli chodzi o Marion to niestety porażka, ale to chyba ty mi napisałeś, że w 4 serii by wróciła więc żyję tą nadzieją. |
Tak, podobno były takie plany, że już na początku 4. serii byliby znów razem Podejrzewam, że już w pierwszym (być może podwójnym) odcinku by się spiknęli
Ostatnio zmieniony przez Hound of Lucifer dnia Pią 11:40, 07 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sherwood Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:29, 07 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
|
Tak, podobno były takie plany, że już na początku 4. serii byliby znów razem Podejrzewam, że już w pierwszym (być może podwójnym) odcinku by się spiknęli
to super bo się jakaś ckliwa i romantyczna na stare lata zrobiłam |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:07, 20 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
|
Kacha739 napisał: | Nie wyobrażam sobie serialu bez nieśmiertelnego Roberta de Rainault oraz Guya of Gisburne i jakoś nie razi mnie to, że nic złegeo w sumie im się nie dzieje. Pamiętam jako dziecko z siostrą zawsze czekałyśmy na następny odcinek i zawsze była to ogromna radość, że Robin znowu wygrał |
Ja też !
Jednak gdyby nie było pary łotrowskiej szeryf - zarządca/zabójca, to kilka odcinków oglądałoby się w większych lub mniejszych bólach, a serial straciłby dla mnie co najmniej połowę uroku. Mistrzostwo tej pary jest tak wielkie, że sama wesoła kompania różnorodnych charakterów w lesie Sherwood nie wystarczyłaby przy średnich bedgajach.
Wersja druga - zapewne scenarzystów, choć chyba nie od samego początku (wydaje mi się, że Guy miał zginąć w którymś odcinku, choć akurat nie w tym, którego nie powinien przeżyć już nawet bez zapłonu )
Wersja trzecia - na nią zagłosowałam, bo to jedyna możliwa jak na moje oko ... choć z pewnym zastrzeżeniem.
Otóz zgadzam się - szeryf i Gizzy nie powinni nigdy wpaść w ręce ludzi Robina, a jeśli to tylko z zaskoczenia na ziemi niczyjej albo w zamku, żeby móc się jakoś wykaraskać.
Chyba, że konieczna byłaby wymiana na jakichś nieszczęśników, którzy mają być zaciukani spośród banitów lub ich najbliższych pomagierów ("nasze za wasze"). Z reguły scenarzyści tak próbowali tłumaczyć te niepokojące spotkania bez rozlewu krwi. Jednak nie zawsze to sensownie się udawało.
Jednak RR i GG nigdy nie powinni dostać się na łaskę i niełaskę bandy w ich lesie, bo tu śmierć murowana... Choćby narwany Will był nie do upilnowania, szczególnie pod komendą czarnego Robina. Poza tym szeryf zabił ojca Robina, a Gisbourne ojca Mucha i przyszywanego tatuśka Robina. To po prostu nieprawdopodobne i razi, jeśli wypuszczenie na wolność takich łotrów ma wyglądać na danie nauczki.
Jedynie prawdopodobne było uratowanie się szeryfa i jego pomagiera za panowania białego Robina, bo to już inna bajka i do tego Robert z Huntingdon działał na wszystkich członków bandy jak pierwszorzędny balsam kojący . No i to cudowanie jak z opery mydlanej, że RH i GG to bracia... no rety. Niech będzie, przyjmuję, że to by uratowało Guya i tylko to mogłoby go oszczędzić. W wypadku zetknięcia się szeryfa z Robertem drugi też chyba by się uratował. Założę się, że szeryf połasiłby się na jakąś cichą umowę z jego ojcem i transfer gotówki na swoje skrzynne konto w zamian za wyciszenie sprawy i być może wypuszczenie młodego;)
Tłumaczenie Willowi przez Robina czarnego, dlaczego nie warto zabijać GG to szczyty hipokryzji i podłości po prostu, a wszystko przez ekwilibrystykę scenarzystów, żeby czasem GG coś się w tzw. dupkie nie stało. Spotkania na ziemi bedgajów, czyli w zamku, też powinny być trochę ostrożniej przeprowadzane.
No rety, do tego GG dostał z kuszy z bliskiej odległości prosto w kręgosłup między łopatki, potem spadł z wysokości, wiercił się i kręcił, płonął!!!!! Wyleciał jak z procy (hihi) z płonącej stodoły, strzelił i trafił kolejne niefartne plecy (swojej niedoszłej zabójczyni), a że już chyba mu w głowie czy nad nią gwiazdki ćwierkały, to zakręcił się jak fryga i upadł prosto na plecy (wbijając sobie strzałę jeszcze głębiej??!) A może ktoś mu ją niby wyciągnął? Hern? Tak szybko?). Płonął nadal, ale wełniane odzienie ochroniło jak widać jego cenną skórę. Rewelka!
Jednak dzisiaj, gdy ogladam serial, to widzę raczej coś innego - całkowicie nieprawdopodobne są wszelkie sceny zwlekania z zabiciem banitów natychmiast po schwytaniu (poza szeryfem Philipem Markiem, bo on miał taki właśnie popisowy styl), a mniej mnie rażą sceny, które pozwalają zwiać możniakom (poza płonącą żyrafą GG, bo jednak są jakieś granice nawet w serialu z przymrużeniem oka w sprawach śmierci, zranień, prawodopobieństwa walki hołoty z wojownikami, etc.).
Gdyby któryś z banitów śmiał zamordować szeryfa - co do Gisbourne'a, to nie jestem pewna, czy szeryf by go pomścił bądź ewentualni krewni (to żarcik; jestem pewna, że akurat GG zabiłoby się bez żadnych konsekwencji) - to nic by ich nie uratowało. Mieliby w lesie po prostu smażalnię. Zostaliby wyzabijani i to natychmiast przez jakąś ekspedycję czy nowego szeryfa, a wioski udzielające im schronienia na 100% poszłyby z dymem. Taki numer by nie przeszedł.
Szeryfa nie można było zabić, ale sądzę, że Guya tak i wszelkie próby wytłumaczenia jego wyrwania sie ze szponów członków bandy leśnej można o kant ... szklanego kielicha rozbić. (Swoją drogą, czemu oni w zamku nie pili napojów wyskokowych ze szklanic? Wszyscy mieli metalowe? A niby skąd? Szkło było bardzo popularne w Europie od dawna i właśnie z takich kubasków pijano, choć nie wygladały jak te toporne kieliszyska, z których chlipią GG i RR, co wyglada zbyt kościelnie ).
Ostatnio zmieniony przez Saburzanka dnia Śro 1:50, 21 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 25 Lut 2013
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 11:45, 26 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
|
vesilene napisał: | Bardzo interesujący był też wątek pokąsania nogi wielmożnego High Szeryfa przez psa Mało nie umarł od tego, co było nawet na dłuższą metę zabawne... |
Najzabawniejszy to był ten jego medyk
Uważam, że to film przygodowy i mimo wszystko zawsze w takich filmach chcę, aby nawet najwięksi wrogowie przetrwali jak najdłużej, z racji tego aby serial trwał, miał się dobrze i było coraz ciekawiej
Przykładem jest tutaj Baron de Belleme, którego wątek pojawia się niespodziewanie w odcinku gdzie Gisbourne szuka z tym młodym zdolnym, skarbu ukrytego w oku diabła, a tu nagle niespodzianka...
Zatem uważam, że powinni być niesmiertelni, z małymi przerwami na rany, chwilowe degradacje, ale i tak finalnie wracać na swoje pozycje.
Dla przykładu obejrzałem dla przyzwoitości serial BBC Robin Hood - w tym serialu następuje po 1 sezonie nagła rotacja ról, degradacje itp. Gisbourne jest raz po stronie szeryfa, potem przeciwko, potem z Marion, potem przeciwko niej, potem ją zabija, Robin chce zabić za to jego a na końcu i tak wszyscy giną... jakby żywcem wyciągnięte pomysły z głowy Carpentera. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 04 Mar 2013
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:38, 04 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
|
Sądzę że Robert de Rainault był rówieśnikiem Ryszarda Lwie Serce, a więc urodził się w 1157 roku (najpóźniej). W 1180 roku był już szeryfem Nottingham, bo zaatakował Loxley siłami mając do dyspozycji anglonormandzkich rycerzy. W 1211 roku, tuż przed straceniem przez Jana Bez Ziemi miałby więc 54 lata co najmniej. Jakoś tego po nim nie widać: w 1180 roku wygląda właściwie podobnie co i w 1211. Być może to posiadana przez niego przez 13 lat (a nie 15 jak błędnie podawano !) Srebrna Strzała tak mu dodała wigoru ? To że został stracony nie ulega wątpliwości bo Philipp de Mark został jednak jego następcą na 100% i to już w 1209 ale w serialu w 1211 roku. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 04 Lip 2014
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 8:03, 21 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
|
Opcja nr 1 zdecydowanie odpada- nie wyobrażam sobie serialu bez tej genialnej pary
Opcja nr 3 tez odpada, bo nuda hulałaby w te i nazad
Oddałam swój głos na opjcę nr 2- bo to dla mnie jedyne sensowne rozwiązanie. Ale w sumie samo usunięcie ze stanowiska mogłoby np. trwac dłuzej np. przez 2-3 odcinki. Mogłoby byc ciekawie. Zgadzam się z Vesilene, że w Szeryfie z Nottingham powinni Roberta de R. trochę mocniej przycisnąć. Nie mówię tu o obcinaniu paluszków, ale oni się trochę nad nim poznęcali psychicznie i tyle. A przecież powinni go dokładnie przesłuchać i dowiedzieć się jak najwięcej o Marku i o tym co się dzieje w zamku. Chyba że zrobili to gdzieś w tzw. kuluarach a nam nie było dane ogładanie tej sceny. Pytanie o to kto wie o tunelu, czy gdzie on sie kończy powinno byc zadane znacznie wcześniej, na etapie planowania całej akcji. A nie tak mimochodem przy okazji, bo w sumie warto by to wiedzieć...
Cytat: | (Swoją drogą, czemu oni w zamku nie pili napojów wyskokowych ze szklanic? Wszyscy mieli metalowe? A niby skąd? Szkło było bardzo popularne w Europie od dawna i właśnie z takich kubasków pijano, choć nie wygladały jak te toporne kieliszyska, z których chlipią GG i RR, co wyglada zbyt kościelnie Razz). |
Bo Szeryf lubił nimi rzucać i ciągłe wymienianie rekwizytów byłoby kosztowne . Ryszard o ile dobrze pamiętam pije ze szkła, które wygląda jak klosz od lampy... Te srebrene kielichy to nic, mnie najbardziej rażą te złote z których popija Jan i Marion w Zdradzie - to dopiero kościelne kielichy
Ostatnio zmieniony przez Yseult dnia Czw 9:25, 21 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|