Forum Robin of Sherwood Strona Główna


FAQ Szukaj Użytkownicy Profil

 RejestracjaRejestracja   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
Kto jest najwiekszym wrogiem?
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Ogólnie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
kymil

Dołączył: 10 Cze 2010
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pią 11:02, 11 Cze 2010    Temat postu:

brunhilda1984 napisał:
Ja myślałam,ze największym wrogiem był dla Robina Baron de Belleme, zreszta podobnie jak dla Roberta-Gulnar...


I chyba masz rację.
Zgodnie z inną chronologią odcinków to de Belleme w ostatnich słowach odcinka Enchantment mówi do Robina "Czy naprawdę myślałeś, że możesz mnie pokonać?". W kolejnym odcinku "The Greatest Enemy" Robin z Locksley ginie.

Ponadto Herne mówi w Enchantment do Marion, gdy ta przypływa na wyspę, iż "Robin musi stawić czoła największemu z wrogów (w oryginale angielskim usłyszałem zwrot: the greatest of enemies) i wkrótce otoczą go białe płomienie jego mocy". Następny odcinek nazywa się the greatest enemy!


Ostatnio zmieniony przez kymil dnia Pią 11:09, 11 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Hound of Lucifer

Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pią 11:22, 11 Cze 2010    Temat postu:

kymil napisał:
brunhilda1984 napisał:
Ja myślałam,ze największym wrogiem był dla Robina Baron de Belleme, zreszta podobnie jak dla Roberta-Gulnar...


I chyba masz rację.
Zgodnie z inną chronologią odcinków to de Belleme w ostatnich słowach odcinka Enchantment mówi do Robina "Czy naprawdę myślałeś, że możesz mnie pokonać?". W kolejnym odcinku "The Greatest Enemy" Robin z Locksley ginie.

Ponadto Herne mówi w Enchantment do Marion, gdy ta przypływa na wyspę, iż "Robin musi stawić czoła największemu z wrogów (w oryginale angielskim usłyszałem zwrot: the greatest of enemies) i wkrótce otoczą go białe płomienie jego mocy". Następny odcinek nazywa się the greatest enemy!


Ciekawe spostrzeżenie i interesująca teoria, tylko ma ona ten zasadniczy minus, że Baron się w "The Greatest Enemy" nie pojawia. Można więc mówić tylko o jakiejś ewentualnej klątwie nałożonej przez Barona, która w jakiś sposób doprowadziła do śmierci Robina (np. wpłynęła na jego błędną decyzję o sposobie ratowania się z opresji - ale to już wszystko mocne kombinowanie Wink).
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
shine7

Dołączył: 29 Sie 2010
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Nie 15:20, 29 Sie 2010    Temat postu:

Na wstępie witam wszystkich bardzo serdecznie Smile Jestem w trakcie odkurzania serialu, nie po raz pierwszy i pewnie nie ostatni. Akurat trafiłam na to forum, więc postanowiłam podzielić się kilkoma przemyśleniami świeżo po seansie Smile Będzie o największym wrogu Smile

Myślę, że nie trzeba przeciwstawiać Szeryfa pomysłom metaforycznym. Doskonale można te interpretacje pogodzić i je zazębić. Szeryf to skojarzenie oczywiste, na pewno większość przyjęła je za naturalną kolej rzeczy, być może twórcom chodziło o najprostszy wariant, niepozbawiony przecież sensu. Tym bardziej, że to działa w dwie strony, bo obaj byli dla siebie największymi wrogami, na tej konstrukcji oparto serial. W końcu doszło między nimi do ostatecznego starcia i o tym opowiada fabuła. To jest opakowanie zewnętrzne, które od razu dostajemy na tacy.
A teraz zejdźmy niżej Wink

Najbardziej skłaniam się ku zaprezentowanej już opcji, że w metaforycznym wymiarze chodzi o Czas i że Robin na wzgórzu pojął cały sens zagadki. Rozwiązania szukałabym jednak nie tylko w tym, co mówi Herne, ale cofnęłabym się do samego początku serialu, do pamiętnym słów Barona de Belleme "The time is coming when you will beg for my help. When The Hooded Man comes to the forest." Mamy tutaj klamrę kompozycyjną - tam ten czas się zaczyna, człowiek w kapturze przybywa do lasu, to okres niedobry dla Szeryfa, a jednocześnie sprzyjający banicie, w "The Greatest Enemy" on dobiega końca, przynajmniej na tym etapie. Prz okazji człowiek w kapturze opuszcza las, kiedy ginie.

Zagadka Herna
- Kto jest największym wrogiem? Zawsze blisko ciebie, czasami u twych stóp.
- Wiedziałem, że tam jest...
- Musisz stawić mu czoła! Każdy człowiek podróżuje wzdłuż jednej ścieżki, a przy jej końcu, jeśli ma odwagę, spotka samego siebie i znajdzie swą moc.
- Będziesz tam?
- Nie. Ale nas nie można rozdzielić.

Przez wszystkie odcinki Robin zdaje sobie sprawę, co do niego należy, ile jest do zrobienia, stara się wykonać swoje zadanie najlepiej, jak potrafi. "Czas się przebudzić, spaliście zbyt długo" - tu mamy kolejny motyw czasu, który może znieczulić na otaczające zło, a zatem staje się wrogiem idei Wink Drużyna niekiedy układa plan tak, by zyskać na czasie, innym razem działa szybko, aby wygrać z czasem. Robin jest przy tym świadomy ryzyka, tego, że naraża swoje życie, zresztą w jednym odcinku mówi, że jeśli zginie, to Herne wybierze wśród nich następcę - zatem śmierć go nie przeraża, zdaje sobie sprawę z tego, jak to się może skończyć. Co innego zginąć w walce z przemijaniem, zapomnieniem, które może zamazać cel, do którego się dąży. I właśnie taki nierówny wyścig z czasem prowadzi w "The Greatest Enemy", kiedy w lesie ucieka przed Szeryfem. Szeryf zresztą jest takim fizycznym ucieleśnieniem tego czasu, a także zapomnienia, bo dążył do tego, by zgładzić brygadę i pogrzebać temat raz na zawsze. Konstrukcja serialu opierała się w głównej mierze na ratowaniu ludzi z opresji przed władzą Nottingham, gdzie liczyła się każda sekunda, by zdążyć z pomocą. Albo można powiedzieć, że kwestią CZASU było, kiedy w końcu Szeryf dopadnie Robina - zawsze był krok za nim, blisko, czasem podany na tacy tak, że banita mógł go zabić. Odcinek jest żywy, dynamiczny, co pogłębia to wrażenie. W przeszłości pędzący czas w dużej mierze decydował o powodzeniu zamierzonych celów, o planach, które wymagały podejmowania szybkich decyzji. W scenie w lesie podczas ucieczki, kiedy Robin przypomina sobie głos Herne’a, podejmuje decyzję, już wie o nieuchronności zdarzeń, o tym, że tym razem czas go dogonił (a przy okazji i Szeryf), i to też za moment powie Marion.

"Każdy człowiek podróżuje wzdłuż jednej ścieżki, a przy jej końcu, jeśli ma odwagę, spotka samego siebie i znajdzie swą moc." --> To innymi słowy "Nic nie zostało zapomniane i nigdy nie będzie". Robin fizycznie przegrał wyścig z czasem, dotarł do końca swej podróży, ale ów czas stał się tutaj jedynie przegraną bitwą, a nie wojną. U schyłku swej drogi Robin przekuł największego wroga w najlepszego sprzymierzeńca, zamienił czas na ponadczasowość, tym samym ocalając się od zapomnienia. Przekonał Marion, że musi walczyć o to, w co wierzyli, bo tylko w ten sposób on nadal będzie żył. Na wzgórzu umiera "jedynie" Robin z Loxley, a nie Człowiek w Kapturze. Dzięki zaszczepionej idei już wie, że odrodzi się na nowo w swoim następcy (wie, że tak będzie i zawsze wiedział, że Herne wybierze takiego w w razie jego śmierci - o tym już pisałam wcześniej), a także w ludziach, którzy poszli za nim, że jego dzieło będzie kontynuowane. Dlatego umiera ze smutkiem, ale przede wszystkim ze spokojem, z pewnością, że nie da się rozdzielić Herna z jego synem, że stanowią jedność, znacznie bardziej trwałą niż dobra doczesne. To ta moc, którą w sobie znalazł, zgodna z przesłaniem odcinka, że człowieka można pokonać, ale nie zniszczyć. Że człowiek, taki z krwi i kości, przemija, ale pamięć o nim trwa i tak tworzy się historia, legenda. Ludzie już się przebudzili i nie będzie powrotu do marazmu. Także Szeryf rozumie co się stało, kiedy na końcu jest pewien, że to się nigdy nie skończy.

Można jeszcze samo wyjście na otwartą przestrzeń z lasu na wzgórze zrozumieć jako stawienie czoła Czasowi (Szeryfowi) i właśnie tam na wzgórzu dokonała się przemiana, jedna klepsydra się przesypała, ale już za moment Herne odwrócił ją, by odliczanie zaczęło się od nowa. Zakończył się jeden etap, ale nie historia. Umarł Robin z Loxley, natomiast Robin Hood przetrwał, oparł się przemijaniu, zapomnieniu. A zatem kwestią dyskusyjną zostaje kto naprawdę kogo pokonał i kto dla kogo jest największym wrogiem Smile Czy Szeryf odniósł więcej strat czy zysków - zabił swego wroga fizycznie, ale wróg "duchowy", którego obawiał się bardziej (legenda, porywanie tłumów) urósł w siłęSmile W angielskim „greatest” oznacza nie tylko największy, ale i „najlepszy”. Największy wróg stał się najlepszym wrogiem, działającym na korzyść idei. W przypadku Robina z Loxley czas, którego miał mniej niż by sobie tego życzył, zamienił się w ponadczasowość. On stawił czoło zapomnieniu i przemijaniu swoją postawą na wzgórzu, jak również całym swoim życiem, tym, w co wierzył i o co walczył. Ta ponadczasowość jest przy okazji największym wrogiem Szeryfa i ludzi jego pokroju Wink Tytuł można interpretować naprawdę różnie i ustawiać go w różnych wariantach, patrzeć na niego i od strony Robina i Szeryfa. Wszytsko bez wykluczania oczywistości podanej na tacy Wink

To tyle ode mnie Smile


Ostatnio zmieniony przez shine7 dnia Nie 15:55, 29 Sie 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Hound of Lucifer

Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Nie 19:41, 29 Sie 2010    Temat postu:

Witam serdecznie na naszym forum, świetny pierwszy post, czekam na kolejne Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Robin_DJ

Dołączył: 25 Lut 2013
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Wto 11:35, 26 Lut 2013    Temat postu:

Moim zdaniem największym wrogiem jest Baron de Belleme. Zajmował się czarną magią, potrafił nawet przezwyciężyć własną śmierć.

Sam jak oglądałem sceny w jego zamku to miewałem ciarki na skórze Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
dirk5

Dołączył: 26 Sty 2013
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Czw 21:54, 28 Lut 2013    Temat postu:

Robin_DJ napisał:
Moim zdaniem największym wrogiem jest Baron de Belleme. Zajmował się czarną magią, potrafił nawet przezwyciężyć własną śmierć.

Sam jak oglądałem sceny w jego zamku to miewałem ciarki na skórze Wink


Tylko, że ostatni odcinek niczym tego nie wskazuje.

Zgodzę się, że zakończenie "Zaklęcia" sugeruje iż Baron poprzysięga wielką zemstę i brzmi to bardzo złowrogo, to jednak nie zostaje to nijak dalej pociągnięte Confused.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Długowłosy

Dołączył: 04 Mar 2013
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pon 17:48, 04 Mar 2013    Temat postu:

Moim zdaniem tym największym wrogiem Robina z Loxley (1174 - 1202) wspominanym przez Herne'a alias Merlina było jego uczucie wobec Marion i lojalność wobec przyjaciół - Hern wiedział że przyjdzie czas że Robin się dla nich poświęci... Każdy dobry człowiek przegra w starciu z egoistą (obojętne czy będzie to szeryf czy Simon czy ktokolwiek inny) i Hern wiedział o tym. Była to smutna próba: uratować siebie i misję czy życie swej miłości i przyjaciół...
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
dirk5

Dołączył: 26 Sty 2013
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Sob 0:59, 06 Kwi 2013    Temat postu:

Długowłosy napisał:
Moim zdaniem tym największym wrogiem Robina z Loxley (1174 - 1202) wspominanym przez Herne'a alias Merlina było jego uczucie wobec Marion i lojalność wobec przyjaciół - Hern wiedział że przyjdzie czas że Robin się dla nich poświęci... Każdy dobry człowiek przegra w starciu z egoistą (obojętne czy będzie to szeryf czy Simon czy ktokolwiek inny) i Hern wiedział o tym. Była to smutna próba: uratować siebie i misję czy życie swej miłości i przyjaciół...


Ładna interpretacja. Nie myślałam o takiej, ale ciekawie to uzasadniasz. Choć z drugiej strony, to że Robin ma Marion, przyjaciół, jego też ratuje z opresji, zatem... Confused muszę znów odnowić odcinek, by sobie przypomnieć, ale chyba mi to nie pasuje do całości wypowiedzi Herne'a.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nasir

Dołączył: 13 Lis 2016
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Nie 18:47, 17 Wrz 2017    Temat postu:

Hound of Lucifer napisał:
Ten post Kymila: http://www.robinofsherwood.fora.pl/ogolnie,1/pomylka-przy-chronologii-odcinkow,119-40.html#11346 przypomniał mi o tym nieco zapomnianym temacie.
Przypomniałem sobie o cytacie, który może być delikatnym argumentem dla zwolenników teorii, że "największym wrogiem" jest czas:

(Robin do Marion w "The Greatest Enemy")
"There are so many things I want to say to you but time's caught up and now I'll never say them. Except that I loved you from the first moment I saw you and every moment since."

"Jest tyle spraw, o których chcę powiedzieć, lecz czas mnie dogonił i nigdy ich nie powiem. Poza tym, że pokochałem Cię od chwili, gdy Cię ujrzałem i kocham Cię cały czas."


Wbrew pozorom nie chodzi o szeryfa. Zgadzam się z Tobą. Tym razem "czas go dogonił" Czarnego Robina. To właśnie on jest jego "największym wrogiem". Robin z Loxley wpadł w zasadzkę, którą zastawił na niego szeryf. Dotychczas to on z powodzeniem organizował zasadzki i potrafił zaskoczyć jego ludzi. Tym razem zabrakło mu pomysłów na wyjście z opresji, ludzi i amunicji. Nawet las nie był sprzymierzeńcem Robina... Ba! Szeryf miał miażdżącą przewagę liczebną. Nie wiem ilu miał dokładnie zbrojnych i rycerzy, ale tak mniej więcej około 200! Banda Robina liczyła łącznie 7 osób, ale w trakcie tej największej potyczki razem z Robinem w Wickham było 6 osób! Robin bał się o własną skórę. Uciekał i ratował własne życie, zostawiając Willa i Małego Johna w wiosce. To prawda, że błędem było iż dał się "wypędzić" na otwartą równinę z ograniczonym zapasem amunicji. Myślę, że chciał przeciągać walkę do wieczora i osłaniać resztę ale nie zdążył się po prostu wycofać. Walkę przeciągnął do wieczora i pierwszy cel zrealizował. Drugiego nie zdołał, ale gdyby mu się to udało to psy straciłyby trop a szeryf i jego wojsko byli już zmęczeni i musieli odpocząć. Nie był, więc bez szans i mimo takiej przewagi przeciwnika ładnie sobie radził. Wink

Ewentualnie dopuszczam w tej chwili, że strach mógł być największym wrogiem Robina z Loxley. Czyżby w zagadce Herna kryła się dwuznaczność. Może czas i strach razem? Gdyby nie wystraszył się w wiosce Wickham i nie uciekał ratując własną skórę a od razu kiedy miał jeszcze do pomocy Willa i Małego Johna stawił czoła wojsku szeryfa to myślę, że wygrałby. Robert de Rainault był zdenerwowany. Nie był pewny czy zasadzka się uda i czy Gisbourne czegoś nie spieprzy. W tym drugim nie mylił się. Chodziło w tej chacie jakiś nerwowy i niepewny jak w potyczce na wzgórzu... Mam wrażenie, że większej pracy zespołowej Robina z jego ludźmi i bardziej zdecydowanej postawie mógłby się wystraszyć i kto wie czy może sam by nie zginął? W potyczce na wzgórzu też mógł polec. Ewidentnie, gdyby nie zbrojny który go zasłonił zginąłby. Robin miał jeszcze jedną strzałę, ale zrezygnował z jej wystrzelenia. Nie wiadomo czemu??? Marion miała jeszcze bodajże dwie strzały. Czemu nie przekazała ich Robinowi, który zrobiłby z nich lepszy użytek? Rolling Eyes

Psy szeryfa mogły zgubić trop, gdyby Robin podrzucił im trutkę na szczury. Wink


Ostatnio zmieniony przez Nasir dnia Sob 14:49, 30 Wrz 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Silverhands

Dołączył: 27 Maj 2011
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Nie 0:46, 27 Maj 2018    Temat postu:

Długowłosy napisał:
Moim zdaniem tym największym wrogiem Robina z Loxley (1174 - 1202) wspominanym przez Herne'a alias Merlina było jego uczucie wobec Marion i lojalność wobec przyjaciół - Hern wiedział że przyjdzie czas że Robin się dla nich poświęci... Każdy dobry człowiek przegra w starciu z egoistą (obojętne czy będzie to szeryf czy Simon czy ktokolwiek inny) i Hern wiedział o tym. Była to smutna próba: uratować siebie i misję czy życie swej miłości i przyjaciół...



Największym wrogiem Robina jest on sam, jego wady i słabości. Tak jak każdego innego człowieka.

Tyle tylko że moim zdaniem Robin wygrał ze swoją ciemną stroną, ratując Marion i swoich przyjaciół. Właśnie dlatego jest postacią heroiczną, a nie łosiem, który ratuje siebie kosztem innych mając gębę wypchaną frazesami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Ogólnie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
 
Regulamin