|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 8:43, 23 Cze 2008 Temat postu: The Prophecy (Przepowiednia) |
|
|
|
Zapraszam do dyskusji na temat odcinka The Prophecy (Przepowiednia).
Ostatnio zmieniony przez Hound of Lucifer dnia Pią 9:18, 15 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 11:18, 01 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
|
Odcinek solidny, choć bez szczególnej rewelacji. Jeden z niewielu, w których nie pojawia się szeryf. Jakoś trudno wymienić szczególnie fajne, jak i słabe momenty. Na pewno dobra rola Philipa Davisa jako księcia/króla Jana bez Ziemi. W tym odcinka postać ta pojawia się w serialu po raz pierwszy. Końcówka ciekawa, choć wydaje się, że łódź odpłynęła dalej, tymczasem Robin i zdrajca taplają się w płytkiej wodzie.
Moja ocena (w skali 1-6): 4 |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wikipedia Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 12:57, 27 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
|
Ciekawie pokazany Hern - bardziej jako szaman, ciekawy wątek z tajemniczą postacią ukrywaną przez Jana. Will straszący Hugo też pięknie odegrany. |
|
|
Powrót do góry |
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:36, 20 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
|
ten odcinek ma u mnie trzecie miejsce wśród ulubionych z drugiej serii
ciekawe czemu tak mało tu postów?
podoba mi się cała fabuła, zarówno wątek ojca Marion jako tajemniczego więźnia, zdrada Marka i pojawienie się króla Jana.
Chyba z wszytkich odcinkow, w których pojawił się król Jan, w tym był najlepszy - aktor świetnie zagrał rozwścieczonego króla!
najbardziej lubię moment, kiedy banici trzymają w lesie Hugona |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 02 Paź 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piąty Dom Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 12:16, 11 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
|
kolejny odcinek, gdzie banici - assasini wdzierają się do Nottingam i robią tam, co chcą
nie wiedzieć czemu, Mały John jest pojmany - co widać na początku - zupełnie nie jest wyjaśnione, jak do tego doszło
fajny jest de Leon, który ma na wszystko wywalone, służąc takiemu panu jak Jan
no i Guy, który przygotowuje zamek na przybycie jeszcze wtedy księcia - strasznie to wesołe (zwłaszcza ten grający trębacz:))
choć z drugiej strony głupkowaty Guisberne po raz pierwszy chyba tka jakąś intrygę - mianowicie wprowadza do bandy swojego agenta - czyli wszyscy się uczą z odcinka na odcinek:) |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:35, 11 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
|
Dyrr napisał: | fajny jest de Leon, który ma na wszystko wywalone, służąc takiemu panu jak Jan |
Tak, jego spokój jest piękny
Dyrr napisał: | choć z drugiej strony głupkowaty Guisberne po raz pierwszy chyba tka jakąś intrygę - mianowicie wprowadza do bandy swojego agenta - czyli wszyscy się uczą z odcinka na odcinek:) |
Ten wątek szpiegowski jest, moim zdaniem, fajnie pomyślany i pokazany. Spory plus za to. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:59, 19 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
|
Sailor napisał: | Chyba z wszystkich odcinkow, w których pojawił się król Jan, w tym był najlepszy - aktor świetnie zagrał rozwścieczonego króla! |
E tam, jako król był bardziej spokojny niż jako sfrustrowany i zaperzony książę Dopiero na końcu dowiaduje się, że jest władcą - po krókim, intensywnym ataku udawanego żalu za bratem, a wtedy okazuje wielką łaskawość wszystkim.
Davis to dla mnie jeden z najwspanialszych aktorów tego serialu. Po prostu mistrz! Grający całym ciałem w sposób bardzo przemyślany, świetnie piszczący i nakręcający się, a do tego tak pięknie marszczący nosek i policzki w chwilach różowej pasji - stylowy furiat.
Sailor napisał: | najbardziej lubię moment, kiedy banici trzymają w lesie Hugona |
A ja najbardziej lubię mikroscenki, w których Gisbourne pokazuje swoje nieprzygotowanie do przyjazdu Jana, co jest w idealny sposób przeplatane dłuższymi scenami wjazdu bofonowatego konusa (czarno-złoty majestat!) wraz z licznym i barwnym dworem.
Dla mnie to najlepiej i najciekawiej zrealizowana część odcinka - wszystko jest zapięte na ostatni guzik i pracuje na ostateczny efekt. Do tego ta muzyczka! I jest to niesłychanie śmieszne! Nie tylko ja zaśmiewałam się do łez.
A przecież w tym odcinku, który jest naprawdę niezły (czy nawet więcej), mamy właściwie wiele innych fragementów bardzo dobrych i godnych uwagi. I jest cudowny opat Hugon, i jest stary wyjadacz z Arfurem , i jest intryga z rzekomym Markiem, i jest dowcipny Janeczek (Little John), któy przepięknie podsumował księcia krwi, i z musu flegmatyczny, nieszczęsny de Leon z loczkami na czole.
Dyrr napisał: | fajny jest de Leon, który ma na wszystko wywalone, służąc takiemu panu jak Jan! |
Hound of Lucifer napisał: | Tak, jego spokój jest piękny! |
Nie mogłam się powstrzymać, żeby tego nie zamieścić:
Zamiast mojego ukochanego duetu szeryf - Gisbourne mamy duet Jan - Gisbourne (uczciwszy uszy, bo książę raczej gustował w wielokątach ). I jest to idealny aktorsko duet. Szeryfa mi więc w tym odcinku wielce nie brakuje. Do tego bez swojego pogardliwego i błyskotliwego mentora Gizzy rozwija skrzydła.
Jazzy i Gizzy
Nadęta do niemożliwości, niebezpieczna i złośliwa purchaweczka z nadziejami na koronę oraz kapitalnie pokazany choleryk, który ze sługi i chłopca do bicia stał się panem zamku i zaprowadza własne porządki!
Gra Addiego w tym odcinku po prostu genialna, tak samo jak Davisa. Najjaśniejsze gwiazdy tego odcinka.
Starcie dwóch choleryków przy szkatule z klejnotami ... wpierw speszony aż do ceglastych wypieków na policzkach, a potem krzyczący i szarpiący się Gizzy (czyli robiący najgorszą rzecz w tej chwili) plus skaczący jak wesz i kopiący krzesła Jazzy (rozhisteryzowany faktem, że ktoś śmiał mu się sprzeciwiać w takiej sytuacji) - tzw. miodzio.
Ostatnio zmieniony przez Saburzanka dnia Pią 23:25, 23 Lip 2010, w całości zmieniany 3 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 4:20, 01 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
|
Trochę czepialstwa
Scenarzysta z planem odbicia Ryszarda z Leaford trochę przekombinował. Podczas jego ustalania Mark (pomijając to, że szpieguje dla Sir Guya) obiecuje Robinowi, że pójdzie do Nottingham i powie Gisburnowi, że ich zdradził. Następnie miałby, w teorii, wyprowadzić Sir Guya i żołnierzy z zamku do Sherwood, co pozostawiłoby Nottingham bez obrony, z korzyścią dla banitów (ten sam patent zastosowano w "Zdradzie" i poniekąd w "Alanie A' Dale"). Banici ustalają też, że Mark opuści Nottingham, przekaże Robinowi wiadomość o połknięciu haczyka przez Gisburna, wróci do zamku i wyprowadzi żołnierzy w pole (pod pozorem zaprowadzenia ich do kryjówki banitów). I Robin to kupuje. Trochę dziwne, bo niby kiedy Mark miałby ich o tym poinformować? Gisburne chyba by go już nie wypuścił. Jaki niby kit miałby wcisnąć Mark Sir Guyowi, żeby wyskoczyć na chwilę do Sherwood?
To pierwsza wątpliwość. Druga: czy ktoś potrafi powiedzieć, co to za wybrzeże z finałowej sceny? I w jakim czasie można tam się z Sherwood dostać konno? |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znad morza Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:16, 02 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
|
Saburzanka napisał: | Nie mogłam się powstrzymać, żeby tego nie zamieścić: |
Genialne zdjęcie :D
Szymon napisał: | czy ktoś potrafi powiedzieć, co to za wybrzeże z finałowej sceny? I w jakim czasie można tam się z Sherwood dostać konno? :) |
W którymś momencie padła nazwa tej przystani, ale 1. wątpliwe, żeby to pomogło w ustaleniu jej lokalizacji, 2. niezależnie od tego, gdzie się ona mieści, nastąpiło tu małe zawirowanie czasoprzestrzenne. :)
Gdyby ta woda pod koniec odcinka była po prostu rzeką, którą sir Richard popłynąłby sobie do morza, wszystko byłoby OK, ale ta scena sprawia wrażenie, jakby przeprawiali się już przez kanał La Manche.. Rzut okiem na mapę Wielkiej Brytanii pozwala stwierdzić, że do La Manche jest z okolicy Nottingham kilka dni drogi (wg ówczesnego tempa podróżowania). Co więcej, także do najbliższego możliwego wybrzeża nie daliby rady dotrzeć w jeden dzień, nawet jadąc w dużym pośpiechu. A tu tymczasem wszystko: wyjazd grupy sir Richarda, ich dotarcie na miejsce, plus jeszcze Much przyjeżdżający w porę z ostrzeżeniem o zdradzie, wygląda, jakby wydarzyło się w ciągu jednego popołudnia. Na upartego można by uznać, że to taki skrót myślowy i cała parodniowa podróż została "przewinięta".. ale na zmianę z nadmorskimi przygodami następują scenki z Księciem Janem w Nottingham - i u niego jest ciągle ten sam dzień, co można poznać po Gisburnie, przez cały czas uświnionym po wizycie w lochach. :) Czyli albo czas w odcinku zaczął płynąć dwutorowo, albo jest to kolejna wpadka...
BTW, do osobliwości tego odcinka należy także właściciel najbardziej szalonej fryzury w całym serialu - czy ktoś jeszcze poza mną zauważył kolesia z afro? :D |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:25, 02 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
|
Nawia napisał: | BTW, do osobliwości tego odcinka należy także właściciel najbardziej szalonej fryzury w całym serialu - czy ktoś jeszcze poza mną zauważył kolesia z afro? |
Najśmieszniejsze jest to, że ten żołdaczek z fryzurą afro pełni później służbę u hrabiego Huntingdon w odcinku "Syn Herne'a" część 1. Padłam, jak tam też go zauważyłam. Widać, że afro wzbudza respekt i zwiększa atrakcyjność osobnika na rynku pracy. Poszukiwany czy wręcz rozrywany na różnych dworach cudzoziemiec. Jakie rejony świata by tu obstawiać?
Mnie się najbardziej podobała i tak fryzura de Leona! Co za szyk!
Intryga, jak zawsze, tak i w tym odcinku mocno naciągana. Wręcz niemożebna. Ale tak to jest z RoS.
Ostatnio zmieniony przez Saburzanka dnia Pon 14:13, 07 Lut 2011, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 109
Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Iłża Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 19:37, 14 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
|
Odcinek ciekawy,fabuła dosyć rozbudowana i zaskakująca, cały odcinek wciąga. Co to gry aktorskiej Davisa...jego ruchy,zachowanie i głos, troszkę mi przypominają Hitlera. Dobra była rozmowa Gisburna z Piotrem de Lion odnośnie księcia Jana:
"-kąpie się dwa razy w tygodniu
- Po cóż to?
-Taki ma zwyczaj
- To niezwykłe!"
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:57, 07 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
|
Szymon napisał: | czy ktoś potrafi powiedzieć, co to za wybrzeże z finałowej sceny? I w jakim czasie można tam się z Sherwood dostać konno? |
Nawia napisał: | W którymś momencie padła nazwa tej przystani, ale 1. wątpliwe, żeby to pomogło w ustaleniu jej lokalizacji, 2. niezależnie od tego, gdzie się ona mieści, nastąpiło tu małe zawirowanie czasoprzestrzenne. |
Tak, jest taki moment, gdy rozkminiony wieścią o zdrajcy Will mówił tę nazwę ściszonym głosem, a powtarzał ją za nim głośno Much.
Wersja pierwsza:
- Muchi! Jeď do Fairlikské zátoky!
- Do Fairlikské zátoky.
- Dělej! Muchi! Koně!
Nie domyśliłabym się prawidłowej nazwy angielskiej. Obstawiałabym np. Fairlix gulf. Ale takiej zatoki jakoś znaleźć nie mogę.
Jednak wersja druga przywróciła mnie do życia:
- Much, ve a la costa de Fairlight Cove.
- Fairlight Cove.
- Ve. Much. El caballo.
Fairlight Cove: [link widoczny dla zalogowanych]
Trochę daleko. Much musi być lepszym jeźdźcem niż Gisburne. Rumak wyglądał nieźle (zabrali komuś z obstawy opata?). Tylko siodło kiepskie było (ściągnęli porządne i dali derę?). No no, koniokrady.... Ewentualnie obrońcy zwierząt przed rycerskim wyzyskiem.
A kręcili tę scenę (jak i scenę pojedynku Nazira z Sarakiem) koło Bristolu (Berrow Beach). [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] Co to? Jedną nogą na Irlandię, a drugą na Normandię?
Nawia napisał: | Rzut okiem na mapę Wielkiej Brytanii pozwala stwierdzić, że do La Manche jest z okolicy Nottingham kilka dni drogi (wg ówczesnego tempa podróżowania). |
Oto współczesna najkrótsza droga z Nottingham do Fairlight Cove.
Nawia napisał: | Co więcej, także do najbliższego możliwego wybrzeża nie daliby rady dotrzeć w jeden dzień, nawet jadąc w dużym pośpiechu. A tu tymczasem wszystko (...) jakby wydarzyło się w ciągu jednego popołudnia (...) co można poznać po Gisburnie, przez cały czas uświnionym po wizycie w lochach. |
Uświniony byłby tak samo, gdyby nawet tydzień w lochu siedział, skoro nie przysługiwała mu kąpiel.
Guy się chyba zresztą myć nie lubił. Gdyby szeryf go od czasu do czasu nie zaciągnął do balii, to by chłopaczyna brudem zarósł. Skojarzenie z kąpielą w Nottingham zawiodło mnie na tę stronę:
[link widoczny dla zalogowanych]
"Take two sips if the Sheriff is in the bath.
Take four if Gisburne is in the bath with him."
PP667 przypomniał nam zresztą dialog de Leona z Gisbournem z początku tego odcinka. Miny Guya jednoznacznie wskazywały na jego stosunek do fanaberii księcia Jana:
- Oh, and he takes a bath twice a week.
- Whatever for??!!
- It's his custom.
- How extraordinary!
- He is an extraordinary man.
Indeed. He is an extraordinary man of impeccable character, compassion and fairness.
Jak dla mnie wszystkie wydarzenia rozegrały się w ciągu kilku dni. Nigdy nie miałam wrażenia, że to się dzieje błyskawicznie.
Możemy po trzech dużych piwach przyjąć następującą wersję - naciąganą jak lifting. Banici jechali za Robinem, Marion i za jej ojcem jako dyskretna, leśna eskorta. Może po to, żeby mieć pewność, że przywódca i jego kobieta wrócą cało i zdrowo do bazy? Nadal mamy zamieszanie i konfuzję. Po co opat na południe by jechał? Też pożegnać się z sir Ryszardem? "Ryśku, poczekaj, niech cię uściskam"???
Czyli jednak wpadka?
Ostatnio zmieniony przez Saburzanka dnia Wto 10:06, 01 Mar 2011, w całości zmieniany 5 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 15 Sty 2011
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 8:38, 05 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
|
Bardzo podoba mi się scena w której Gisburne nakazuję grać trębaczowi na wejście księcia Jana . Uwielbiam ten moment i ta mina Gisburna i jeszcze tekst Szkarłatnego .Strażnik na baszcie z tekstem stój kto idzie? na co odpowiada Szkarłatny -przyjaciel ale nie twój przyjaciel,zrzucając biedaka na ziemię. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 22 Gru 2011
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:51, 06 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
|
To wg. mnie najlepszy odcinek drugiej serii, przede wszystkim ze względu na dużą dawkę humoru, związanego z księciem Janem i Gizzym.
Wiekopomne chwile:
- Rozmowa Guya z de Leonem z gatunku "Czy lepiej żyć czysto, czy lepiej żyć w brudzie", czyli omawianie częstotliwości brania kąpieli przez księciunia Jasiunia.
- Uroczysty wjazd Jaśka do Nottingham, podczas gdy Guy w tym czasie na gwałt robi porządek w zamku, pozbywa się roboczego wdzianka i przebiera w zbroję - miodzik (z fałszującym trębaczem jako wisienką na torcie )
- Jaśko wściekający się z powodu Robina ("Robin Hood, Rrobin Hood!" - genialna wymowa ),
- Gisburne oblany pomyjami w lochu i zmuszony do zawarcia znajomości z Arturem (a potem potraktowany prawym prostym przez własnego agenta, broniącego się przed dekonspiracją)
- Scenki w lesie z opatem Hugonem ("Nie pobłogosławisz mięsiwa, Hugonie?" i "Które swoje ucho bardziej lubisz?")
- Dialog Willa ze strażnikiem z zamku (Przyjaciel - ale nie twój przyjaciel)
Mimo to zastanawiają mnie dwie sprawy:
1) Czemu na koniec, kiedy już wydało się, że Mark/Henry ze Skipton to agent Gisburne'a, ale na szczęście Robin powstrzymał go przed zakatrupieniem ojca Marion, rzeczony agent stoi sobie jak gdyby nigdy nic razem z banitami i szczerzy zęby? Ani go nie związali, ani nie trzymają pod bronią, ani nic... Ot, tak mu wybaczyli cały podstęp i próbę zabójstwa? Czy ze stresu (np mając w perspektywie ucinanie uszu przez Willa) Mark dostał głupawki i to dlatego się uśmiechał?
2) Jaki interes miał Herne w tym, żeby ratować ojca Marion? (A to on w końcu kazał Robinowi ocalić tajemniczego więźnia). Tak bardzo troszczył się o samopoczucie "synowej"? (Hmm, Herne kierujący się sympatią lub współczuciem? Jakoś to do mnie nie przemawia). Bo politycznie nie bardzo to widzę - Ryszard z Leaford był wierny Rysiowi Lwie Serce, którego Herne uważał za diabelski pomiot. Ratowanie kogoś, kto zaraz chce się wybrać do rzeczonego diabelskiego pomiotu to chyba kiepski pomysł. Z drugiej strony Herne przewidział też, że Rychu długo już nie pociągnie, więc pod tym względem mogło być mu wszystko jedno.
Osobiście zwykle zawsze doszukuję się w działaniach Herne'a jakichś skomplikowanych intryg, ale wydaje mi się, że nawet jak na jego możliwości prekognicyjne to trochę za duży odstęp czasowy, by mógł przewidzieć, że Robin nr 1 za jakiś czas zmieni się w jeża, a on będzie potrzebował Marion jako karty przetargowej w rozmowach z kolejnym synem (a zatem, będzie potrzebował również ojca Marion, by mógł wykupić ją od stryczka...) Też raczej odpada...
Ktoś ma jakąś ciekawą koncepcję może? (zarówno jak chodzi o kwestię pierwszą, jak i drugą) |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|