Forum Robin of Sherwood Strona Główna


FAQ Szukaj Użytkownicy Profil

 RejestracjaRejestracja   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
Robin of Loxley (Michael Praed)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Główne postacie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Kacha739

Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sherwood
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pią 21:30, 24 Wrz 2010    Temat postu:

vesilene napisał:
Saburzanka napisał:
Kacha739 napisał:
z ust mi to wyciągnęłaś dobrze piszesz dać ci piwa

Jestem wniebowzięta. Weżmiemy Robina Białego na trzeciego do piwa, co nie? (A do piwa dolejemy wódkę i jeszcze poprosić możemy o przyłączenie się Jeneczka, Tucka, Nasira i Willa).


Zbyt skomplikowane towarzystwo, jak dla mnie Very Happy

Tymczasem prezencik dla wszystkich miłośniczek Robina "łuk z kolana" of Loxley:



po kilku głębszych już nic nie będzie skomplikowane gwarantuję Smile
a Robina białego zawsze i wszędzie na trzeciego Smile


Ostatnio zmieniony przez Kacha739 dnia Pią 21:32, 24 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Sob 0:28, 25 Wrz 2010    Temat postu:

Kacha739 napisał:
po kilku głębszych już nic nie będzie skomplikowane gwarantuję Smile
A Robina białego zawsze i wszędzie na trzeciego Smile

Tak, na trzeciego! Bierzemy go z zamkniętymi oczami i usteczkami złożonymi do krzywego pocałunku (może być nawet buziak golema z wilczymi zębami).
A co do Robina Smolistego, to jak na niego patrzę, mam złe skojarzenia. Bardzo złe. Bardzo, bardzo, bardzo. Dla mnie to - wypisz wymaluj - niejaki Dżarosław K. W średniowiecznym przebraniu. Pan Dżarosław ma mnóstwo cech charakteru podobnych do Robina S. vel C. Jest piekielnie inteligentny, ma sporo uroku osobistego, jest całkiem przystojny (pojechałam!), ma oddane grono wyznawców, jest fanatykiem i zmienia zdanie jak kocie rękawiczki. Też genialny strateg. Też obrońca ludu i wartości. Też całuje babki w rączki, a sztandarowy mizogin. Nie trawi żadnej dyskusji i ma się za nieomylnego. I taki sam szkodnik. A fe!
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Dyrr

Dołączył: 02 Paź 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piąty Dom
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Sob 7:06, 25 Wrz 2010    Temat postu:

eee, przesadziłaś z tym porównaniem - porównywać tego psychopatycznego karła do Czarnego? lekka przesada - chyba trochę się nakręciłaś niepotrzebnie:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Sob 8:31, 25 Wrz 2010    Temat postu:

Dyrr napisał:
eee, przesadziłaś z tym porównaniem - porównywać tego psychopatycznego karła do Czarnego? lekka przesada - chyba trochę się nakręciłaś niepotrzebnie:)

Dżarosław K. wcale nie jest karłem. Ma coś chyba z 168 cm! Albo ciut więcej. Wink Wielu polityków z pierwszych stron gazet mu na głowę nie napluje, zapewniami Cię! I z pewnością nie jest psychopatą. Niestety! Nawet gdyby był, to nie dałoby się go leczyć, bo najbliższy dwór odrąbałby ręce lekarzom (białej sotni).

Nie nakręcam się, tylko trochę znam na ludziach i nie pierniczę z ochami i achami, gdy kolo mi nie pasuje na herosa zupełnie. Są podstawy, żeby tak sądzić. Brawo! Natchnąłeś mnie przez to zestawienie do uświadomienia sobie kolejnych podobieństw.

Obydwaj żyją w innym świecie i nie rozumieją, że to chyba tylko oni widzą gadające jelenie i czują psychodeliczną woń grzybków (to taka koloryzacja w klimacie RoS). Za to idealnie nakręcają otoczenie kijem, marchewka i swoją nietuzinkową inteligencją do tego, żeby uwierzyło, że jak najbardziej maja wizję/wizje. I że te wizje są jedynie słuszne. Ludzie nawet sami zaczynają mieć jedynie słuszne wizje. Do tego Dżarosław i Robin sprytnie wykorzystują istniejące wierzenia różnego autoramentu do tego, żeby porwać ludzi i przekonać ich, że są wybrańcami losu i wybawicielami. Jedynymi.

Ich otoczenie może być tylko dworem. Tolerują jedynie dworaków. Lubią wazelinę. Nie tolerują niezależnych ludzi, chyba że to patyczaki, które wskoczą im chwilowo na plecy, bo wtedy nie czują za bardzo ich ciężaru, a za to nie oglądają zbuntowanych facjat. Chwilowo zbuntowanych, bo gdyby to była zbyt duża różnica zdań (choćby w nieistotnych sprawach), ale na dłuższą metę, to wywaliliby je za burtę w rozszalałe morze bez mrugniecia okiem. Oczywiście, można nimi manipulować i tak się dzieje, ale trzeba się mocno popodlizywać. Gdyby jednak przywódcy taki wariant działania się nie spodobał, to biada! (Marion się kilka razy udaje, na szczęście)

No i - jak by inaczej? - żadne krzyki, żadne płacze nie przekonają ich, że białe jest białe, a czarne jest czarne! I są z tego dumni!!!

Dżarosław K. kocha obecnie koty, a wcześniej kochał brata (którym cudownie manipulował). Robin H. kochał swoją rodzinę - prawdziwą i przyszywaną - i kocha brata (którym nie manipuluje nigdy). Robin teź niby kieruje się zemstą za rodzinne krzywdy, a twierdzi, że to za wykluczonych. Jednak jakoś nigdy zemścić się do końca nie ma śmiałości. Dżarosław K. ma tę śmiałość i potworną zaciętość. Tym się różnią! Na korzyść Robina, uff. Dlatego Dżarosław jest cholernie, ale to cholernie groźny. Ja się go boję - jego niszczycielskich mocy. Shocked Robina się nie boję, bo na szczęście on nie ma w sobie takiego samonakręcającego się tajfuna. Jest po prostu zarozumiałym narcyzem. No i jednak działa w słusznej sprawie. Ale charakter ma do kawalera K. naprawdę podobny.
Jako przywódca - zaznaczam po raz enty, że jako przywódca.


Ostatnio zmieniony przez Saburzanka dnia Sob 18:46, 25 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Kacha739

Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sherwood
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Sob 18:35, 25 Wrz 2010    Temat postu:

Shocked ale pojechałaś leżę i kwiczę Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Czw 1:37, 03 Lut 2011    Temat postu:

Kacha739 napisał:
leżę i kwiczę


A ja siedzę i popiskuję, bo znalazłam to:



Wolę muszkietera ("Trzej muszkieterowie", reż. Rudolf Friml, Broadway Theatre, Nowy Jork, rok 1985):
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

A nawet starszego artystę malarza ("September Tide", reż. Celia Bannerman, Comedy Theatre, Londyn, lata 1993-1994). Tu z Susannah York jako teściową, w której się zakochuje:
[link widoczny dla zalogowanych]

I sporo starszego ... no, też artystę:



Czarno-biały Michael i mamy próbkę pisma. Czy na sali jest grafolog? ;)
[link widoczny dla zalogowanych]

W łóżku z wampirem ekranu i sceny:



Moja ulubiona fotograficzna trójca:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

Reszta dla zainteresowanych:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych](8).jpg
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


I na koniec RoSomix:
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Sob 14:28, 26 Mar 2011    Temat postu:

Znalezione wczoraj - jak Michael Praed przygotowywał się do roli życia:



I coś specjalnie dla walecznej Elficy - jeśli skojarzone z awatarkiem, to musi być małe: [link widoczny dla zalogowanych]

Muzycznej zabawy ciąg dalszy.
Saburzanka napisał:
Tani, łachmaniarski metalowiec o romantycznej duszy.
nothing's forgotten napisał:
Ale co do tego metalowca, Saburzanko, to się mylisz - chyba, ze chodziło Ci o jakiś baby metal, bo tyleż właśnie w nim było drapieżnej charyzmy.
Saburzanka napisał:
Wiadome. Trafione w sedno - true baby metal.
Dziś mi się oczy otworzyły na obu panów - ówczesnych idoli. To jednak inny gatunek muzyczny Razz Masz rację, Nothing's forgotten. Co prawda, image bardziej potargany, mroczny i buntowniczy, ale to jednak wciąż pan Anders vel Weidung.

Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
vesilene

Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nottingham
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Nie 17:43, 27 Mar 2011    Temat postu:

Saburzanka napisał:
Znalezione wczoraj - jak Michael Praed przygotowywał się do roli życia:


Aaaaa.... Moje oczy!...
Tym zdjęciem zburzyłaś z pewnością nie jeden zamek magicznych wspomnień z dzieciństwa Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
nothing's forgotten

Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pon 1:03, 28 Mar 2011    Temat postu:

Saburzanka napisał:
Dziś mi się oczy otworzyły na obu panów - ówczesnych idoli. To jednak inny gatunek muzyczny Razz Masz rację, Nothing's forgotten. Co prawda, image bardziej potargany, mroczny i buntowniczy, ale to jednak wciąż pan Anders vel Weidung.


Saburzanko, tym razem to nawet dla mnie przesadziłaś... Toż to w czystej postaci obraza Majestatu Wink! Mnie chodziło o autorów innego przeboju (przeczytałam w piątek, że podobne skojarzenie miał bodajże Szymon) a także o jeden inny muzyczno-gwiazdorski fenomen, którego nazwa pada (chyba i chyba jednak w sposób niezamierzony) podczas sceny leśnej z Szeryfem w III serii Wink. Ale to i tak nieważne, wszyscy oni byli równie zabawni i w pewnym sensie podobni. Z tym przygotowaniem do roli to musiała być jakaś tania propaganda. Efekt w każdym razie nie był druzgocący.

Za to porównanie do pewnej znanej postaci ze sceny politycznej, trafione w sedno! Światła to uwaga Smile! Podobną czytałam już tutaj kiedyś w jakimś innym wątku, że Robin nr 1 i Robin nr 2 reprezentowali inny styl przywództwa. Jakbym swoje myśli czytała. Przywództwo transformacyjne, otóż to! To magiczne wizjonerstwo, budowanie poczucia wspólnego interesu, przydawanie osobistej ważności, odgadywanie i wykorzystywanie potrzeb innych... I to skrajne uwielbienie, które budzi u jednych, przy pewnej podejrzliwości pozostałych. Charyzma Robina nr 1 to nie jest charyzma Pana Preada, to charyzma transformacyjnego lidera! Cóż kiedy się to zlewa w jedną całość. Cóż, kiedy trudno się pogodzić z faktem, że charyzmatyczni przywódcy to często niezbyt chlubne karty w dziejach ludzkości. Ich urok za każdym kolejnym razem bywa nieodparty i za każdym razem nieodmiennie wiedzie za sobą rzesze zaślepionych nim zwolenników.

A Pan Pread? Pan Pread tylko próbował podbijać piłeczkę. Próbował, jak umiał, a trochę przecież umiał Smile. To mogło nawet nie być jego winą, mogło być koncepcją reżyserską, bo przecież blado zagrany przywódca transformacyjny nie byłby... transformacyjny. Ostateczny efekt był dla mnie zbyt przygniatający. Nie z powodu Pana Preada, a w każdym razie nie tylko. Z powodu transformacyjnego przywództwa. I z powodu czegoś, jakby niespójności, między wzniosłością a komicznością, powagą a umownością. Trochę mi żal Pana Preada, że tak skończył, jak skończył (czyli, że w gruncie rzeczy nawet nie bardzo wiadomo, co się z nim dzieje). Coś z nim musiało być nie tak. Ta rola w Dynastii? Mogę sobie wyobrazić. To musiał być albo akt rozpaczy i desperacji, albo bardzo kosztowny krok w niedojrzałej taktyce budowania własnej kariery przez kogoś niedoświadczonego, kto chciał być aktorem z ambicjami. A może w gruncie rzeczy nie chciał? Może tylko próbował sprawiać takie wrażenie?


Ostatnio zmieniony przez nothing's forgotten dnia Pon 8:13, 28 Mar 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Silverhands

Dołączył: 27 Maj 2011
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pią 11:44, 27 Maj 2011    Temat postu:

nothing's forgotten napisał:


Za to porównanie do pewnej znanej postaci ze sceny politycznej, trafione w sedno! Światła to uwaga Smile! Podobną czytałam już tutaj kiedyś w jakimś innym wątku, że Robin nr 1 i Robin nr 2 reprezentowali inny styl przywództwa. Jakbym swoje myśli czytała. Przywództwo transformacyjne, otóż to! To magiczne wizjonerstwo, budowanie poczucia wspólnego interesu, przydawanie osobistej ważności, odgadywanie i wykorzystywanie potrzeb innych... I to skrajne uwielbienie, które budzi u jednych, przy pewnej podejrzliwości pozostałych. Charyzma Robina nr 1 to nie jest charyzma Pana Preada, to charyzma transformacyjnego lidera! Cóż kiedy się to zlewa w jedną całość. Cóż, kiedy trudno się pogodzić z faktem, że charyzmatyczni przywódcy to często niezbyt chlubne karty w dziejach ludzkości. Ich urok za każdym kolejnym razem bywa nieodparty i za każdym razem nieodmiennie wiedzie za sobą rzesze zaślepionych nim zwolenników.


Jaaasne. Tyle że Robin nie stał się średniowiecznym Hitlerem. Nie poszedł w ogóle w tę stronę, o której piszecie i nic nie zapowiada, że miał pójść. I to czyni różnicę.

Tego typu dylematy ma jasnowłosy Robin w odcinku "Adam Bell", a nie ciemnowłosy.


Ostatnio zmieniony przez Silverhands dnia Pią 11:45, 27 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
nothing's forgotten

Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Wto 13:57, 31 Maj 2011    Temat postu:

Silverhands napisał:
Jaaasne. Tyle że Robin nie stał się średniowiecznym Hitlerem.


No, jasne, jasne: nie zdążył... Poza tym, ośmielę się twierdzić, że do tego, by stać się średniowiecznym Hitlerem zabrakło mu sprawnego, średniowiecznego spin doctora, którego nazwisko zaczynałoby się na literę "G"Wink. A właściwie, skąd od razu ten Hitler? Saburzanka i ja miałyśmy na myśli zupełnie inne porównanie... To dwie różne sprawy: reprezentować jakiś styl przywództwa (o czym pisałyśmy z Saburzanką) a coś w tym stylu osiągnąć (porównanie do Hitlera, który osiągnięcia miał - czego by nie mówić - znaczne, choć moralnie naganne). To, że ktoś chce coś osiągnąć, nie oznacza chyba od razu, że potrafi to zrobić.

Silverhands napisał:
Nie poszedł w ogóle w tę stronę, o której piszecie i nic nie zapowiada, że miał pójść. I to czyni różnicę.


Mamy uwierzyć, że "nie, bo nie"Wink? Wybacz, ale nie da się dowieść, że czegoś nie ma. Można tylko próbować dowodzić, że coś jest. Na przykład, że jest coś zgoła odmiennego od tego, czego próbują dowodzić inni. Zatem jak na razie nic tu jeszcze różnicy nie uczyniło...

Silverhands napisał:
Tego typu dylematy ma jasnowłosy Robin w odcinku "Adam Bell", a nie ciemnowłosy.


Dobrze kombunujesz Wink. W "Adam Bell" Robin nr 2 pokazuje pewną niespójność: wydaje mu się bowiem, że jest liderem transformacyjnym i obawia się, że wraz z upływem czasu może zatracić swój styl. Problem w tym, że Robin nr 2 mało jeszcze o sobie wie. Przede wszystkim nie wie, że nie ma powodów do obaw, ponieważ nie jest i nigdy nie był liderem transformacyjnym. Jasnowłosy Robin to od początku do końca przywódca transakcyjny. Jest nadzieja na podbój serca Marion, jest i zbieżność interesów, i wspólne zbójowanie. Nie ma nadziei na pozyskanie przychylności Marion - kończy się wspólnota interesów, i do widzenia. Przecież nie zmyślam. Sam Robin powiedział, że widział niesprawiedliwość na każdym kroku, ale nie kwapił się do podjęcia misji zbawienia świata, póki w jego życiu nie pojawiła się Marion. To było przywództwo transakcyjne, nie transformacyjne: z użyciem ideologii do własnych celów w granicach zdrowego rozsądku, bez oflagowania i bez niepotrzebnych ofiar. Jakieś takie bezbarwne i mało uwodzicielskie, co Wink? A poważniej? Poważniej, to przywództwo transformacyjne i transakcyjne są tylko dwoma spośród wielu innych kontrastowanych ze sobą stylów. Niektóre z tych stylów dobrze na przykład wyjaśniają dlaczego Robin nr 1 musiał być bardziej autokratyczny, a Robin nr 2 mógł kierować w sposób konsultacyjny (czy partycypacyjny, jak kto woli).

Można jeszcze do reszty pomieszać fikcję z rzeczywistością. Fakt, że Robin nr 1 i Robin nr 2 robili mniej więcej to samo, przez mniej więcej podobny czas i w mniej więcej podobnych okolicznościach oznacza, że można porównywać ich skuteczność. Wniosek z tego porównania płynie taki, że Robin nr 2 okazał się NIECO bardziej skutecznym przywódcą. Wprawdzie obydwaj nie zrealizowali jakichś szczególnych celów, ale ten drugi przynajmniej wiedział czego chciał (Marion), rozróżniał cel od środków do jego realizacji i nie doprowadził do aktów ostatecznych (tj. niczyjej śmierci). Oczywiście, chwała Robinowi nr 1, że jak już zaliczył porażkę, to wykazał się wystarczającą przyzwoitością, aby ponieść za nią odpowiedzialność. Mógł się zachować mniej bohatersko, to prawda. Jednak to właśnie owo spektakularne bohaterstwo - w gruncie rzeczy na własne życzenie i potrzebne, jak dziura w moście - przesłania kwestię zasadniczą. To, że w ogóle stanął przed koniecznością podjęcia takich kroków jest dowodem niedostatecznych kompetencji w porównaniu z przywódcą, który potrafi takich sytuacji unikać, zapobiegać im, przeobrażać je tak, aby pracowały na jego korzyść. Niestety, u przywódców tego drugiego rodzaju nie widać gołym okiem ani bohaterstwa, ani poświęcenia. A gatunek ludzki lubi teatralne gesty i powierzchowny jest w swych sądach szalenie, więc w rezultacie nie ma potem sprawiedliwości na świecie Wink.

O ile nic nie pokręciłam, to w odróżnieniu od Robina nr 2, który mocno stąpał po ziemi i w ramach wizji mistycznych przekazywał tylko drużynie przesłania Herne'a Wink, Robin nr 1 dawał się "czarować" i "oczarowywać", a przez te czary grywał nawet czasem przeciwko swoim. Bardzo to było, oczywiście, urocze, bo pokazywało jego słabość i zagubienie (a ludzie przecież lubią, jak lider słabość czasem okaże). Wskazywało to także na jego wrażliwość, mistyczną naturę, bo ja wiem, co jeszcze... Ale samo w sobie było dowodem słabej osobowości: podatności na wpływy otoczenia oraz braku zdolności racjonalnej oceny wiarygodności źródła tych wpływów. Podatność ta stanowiła niezbyt dobrą prognozę, co do radzenia sobie w przywódczej roli. Bardziej mu było po drodze do ról artystów czy kaznodziejów (mniej oczywistych form przywództwa duchowego), w których nie trzeba brać bezpośredniej odpowiedzialności za los innych. Przywódcy, którzy budują szczytnymi sloganami wiarę i poczucie heroizmu w swoich ludziach, a jednocześnie odpływają czasem w jakieś niezbadane i magiczne sfery własnej wyobraźni, tracąc kontrolę nad tym, co się wokół nich dzieje, prędzej czy później przynoszą klęskę sobie i swoim zwolennikom.

Robin nr 1 wybronił się, bo dał się zabić, i tym zaskarbił sobie pozytywne uczucia. Zapewniam, że gdyby po czasach względnej świetności doprowadził do klęski swojej drużyny i jednocześnie nie poświecił za nią własnego życia, nikt by już tak pobłażliwy dla jego dokonań nie był! A tak mamy tyle, że Robin - choć nie podołał ostatecznie swojej roli - okazał się przyzwoitym człowiekiem z moralnego punktu widzenia, zaś resztę problemów "operacyjnych" załatwił za niego Herne rękami swego kolejnego wybranka. Zatem, ciemnowłosy Robin przewodził swojej drużynie tak doskonale, że gdyby nie interwencja Herne'a, mogło być jeszcze gorzej: mogli zginąć wszyscy. Tyle, że istoty pokroju Herne'a bywają grymaśne. Nigdy nie wiadomo, czy w konkretnej sytuacji przybędą z pomocą i nawet najsilniejsza w nie wiara może czasem cudów nie uczynić. I co wtedy?

Te porównawcze dyskusje o dwóch Robinach tu i w innych miejscach, nie zasadzają się tylko na preferencjach co do koloru włosów i ocenie tzw. umiejętności aktorskich. Dotyczą preferencji co do tego, jakich wolimy przywódców. Uroczych wizjonerów, co swoją stanowczością i niezłomnością krzepią nam ducha i wyznaczają cele, ale są zbyt wizjonerscy, aby sprawnie potem kontrolować realizację tych celów, co prędzej czy później prowadzi do dramatycznych wyborów? Czy też takich, co przychodzą, jak mają z nami po drodze, słuchają, co kto ma im do powiedzenia, myślą i robią swoje, po czym odchodzą we własnym kierunku, nie zostawiając po sobie żałoby i niezabliźnionych wspomnień? Przywódcy transformacyjni nie zawsze są źli czy niemoralni, ale bywają bardzo mało sprawni, gdy przychodzi do konkretów. Zwykle więc, aby coś wyszło z tych ich wizji, potrzebują sztabu ludzi, którzy potrafią nadać tym ideom materialny kształt. Przywódcy transakcyjni bywają bardziej bezbarwni i spokojniejsi, ale zwykle dobrze wiedzą, co z kim i w jakich okolicznościach mają do zrobienia, a ich wizje zawsze są trochę przykrojone pod ograniczenia, jakie niesie ze sobą rzeczywistość. Jedni i drudzy pracują z ludźmi na innych emocjach. Filmowo, niemal zawsze lepiej będą się sprzedawały te emocje, które wywołuje przywództwo transformacyjne. Natomiast "życiowo", nie ma ludzi, którzy byliby w stanie na dłuższą metę wytrzymać emocje, które serwuje lider transformacyjny. Te emocje są ekscytujące tylko na początku, kiedy kanalizują krytykę systemu, dają nadzieję na zmiany i indywidualne poczucie, że robi się coś ważnego. Ale te same emocje po jakimś czasie zaczynają wyniszczać psychikę i demobilizować. Dlatego naturalnym kierunkiem rozwoju przywództwa transformacyjnego - o ile nie polegnie wcześniej w chwale na polu bitwy - jest przejście na poziom przywództwa transakcyjnego (i to już dotyczy tak samo Pana Prezesa, od którego ta dyskusja się tu zaczęła, jak i Hitlera, czy nawet samego Adama Bella). A jeśli przywódca transformacyjny jednak nie doczeka swojego przeobrażenia, wtedy nadchodzi czas nowego lidera, także transakcyjnego. I tu właśnie scenariuszowi RoS zasłużyła się wielce intuicja albo erudycja Szanownego Pana Carpentera!
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
donia

Dołączył: 29 Maj 2007
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 21:06, 06 Mar 2012    Temat postu:

A propo co się dzieje teraz z Michaelem ? gra w jakiejś sztuce itp? bo ostatnio słyszałam, że grał kapitana Von Trappa w The Sound of Music w 2009 roku?

A o ogóle czy wiadomo coś czemu się rozwiódł z żoną? wiecie gdzie można znaleźć zdjęcie Karen, bo jakiś czas szukam i szukam? albo jego dzieci ?

jakoś tak o nim teraz mało piszą...
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Śro 18:58, 07 Mar 2012    Temat postu:

Dobrze się trzyma! Prawie się nie zmienił, bo w trakcie kręcenia serialu też miał już naturalnie siwą czuprynę (Ale nie wiem, jak się zmienił pod ubraniem Razz)

Tutaj jest wywiad z Czarnym Robinem sprzed roku: http://www.youtube.com/watch?v=7knKGwWVxpE
Jak zamknę oczy i tylko go słucham, to jest miło, ale i tak ma za wysoki głos Wink
A tu sprzed dwóch lat: [link widoczny dla zalogowanych]

Tu kilka w miarę świeżych fotek sytuacyjnych: [link widoczny dla zalogowanych]

Tu trochę młodszy i krwisty (uśmiałam się): http://www.youtube.com/watch?v=QMUxjOODI1E

A czemu rozwiódł się z żoną po latach? Cóż, trudno w ogóle coś o takich oficjalnych rozstaniach mówić, chyba że strony opowiadają szczegóły w brukowcach. Może znużenie? Zniechęcenie ciągłym mijaniem się w życiu codziennym? Ale za to ma dwójkę dzieci z tego małżeństwa (Oby to były jego biologiczne dzieci > a nie jak u Bertranda de Nivelle'a Razz, chyba że umie to przeskoczyć). Była pani Praed (czy też Prince, jeśli Michael oficjalnie nie zmienił sobie nazwiska na pseudonim) z pewnością jest powabna jako tancerka, choreografka i dziewczyna klipowa Adama Anta Wink Chcesz zobaczyć fotki tej damy? Proszę bardzo - stare i jare:



I w ruchu:
http://www.youtube.com/watch?v=k6zstmlOjLs

Świeższych fotek nie widziałam.


Ostatnio zmieniony przez Saburzanka dnia Śro 19:30, 07 Mar 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Hound of Lucifer

Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Śro 23:20, 07 Mar 2012    Temat postu:

Saburzanka napisał:
Dobrze się trzyma! Prawie się nie zmienił, bo w trakcie kręcenia serialu też miał już naturalnie siwą czuprynę


Poważnie? Tak wcześnie osiwiał? W trakcie kręcenia serialu farbował włosy? Tego nie wiedziałem!
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
donia

Dołączył: 29 Maj 2007
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 9:05, 08 Mar 2012    Temat postu:

Saburzanka napisał:
Dobrze się trzyma! Prawie się nie zmienił, bo w trakcie kręcenia serialu też miał już naturalnie siwą czuprynę (Ale nie wiem, jak się zmienił pod ubraniem Razz)

Tutaj jest wywiad z Czarnym Robinem sprzed roku: http://www.youtube.com/watch?v=7knKGwWVxpE
Jak zamknę oczy i tylko go słucham, to jest miło, ale i tak ma za wysoki głos Wink
A tu sprzed dwóch lat: [link widoczny dla zalogowanych]

Tu kilka w miarę świeżych fotek sytuacyjnych: [link widoczny dla zalogowanych]

Tu trochę młodszy i krwisty (uśmiałam się): http://www.youtube.com/watch?v=QMUxjOODI1E

A czemu rozwiódł się z żoną po latach? Cóż, trudno w ogóle coś o takich oficjalnych rozstaniach mówić, chyba że strony opowiadają szczegóły w brukowcach. Może znużenie? Zniechęcenie ciągłym mijaniem się w życiu codziennym? Ale za to ma dwójkę dzieci z tego małżeństwa (Oby to były jego biologiczne dzieci > a nie jak u Bertranda de Nivelle'a Razz, chyba że umie to przeskoczyć). Była pani Praed (czy też Prince, jeśli Michael oficjalnie nie zmienił sobie nazwiska na pseudonim) z pewnością jest powabna jako tancerka, choreografka i dziewczyna klipowa Adama Anta Wink Chcesz zobaczyć fotki tej damy? Proszę bardzo - stare i jare:



I w ruchu:
http://www.youtube.com/watch?v=k6zstmlOjLs

Świeższych fotek nie widziałam.



o suuuper, dzięki wielkie !!!!!! Rolling Eyes Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pią 17:30, 09 Mar 2012    Temat postu:

Hound of Lucifer napisał:
Poważnie? Tak wcześnie osiwiał? W trakcie kręcenia serialu farbował włosy? Tego nie wiedziałem!

No co Ty? Wink Wszędzie, gdzie właziłam, zwracałam na to uwagę. Ale to takie moje zboczenie, bo prawdopodobnie ja też szybciej niż normalnie (tj. przed 60 r.ż.) osiwieję. Niestety, winna jest jedna jedyna babcia, bo reszta przodków albo wcale nie siwiała (sic!), albo bardzo późno.

Cytat:
Michael Praed (Robin of Loxley) has been dyeing his hair for year owing to premature greyness, his beard is white when it grows.


A była żona Praeda miała figurę, że ho ho! Marion przy niej jest żałosna po prostu. Nie dziwię się, że Praed nie pokazał chemii żadnej w stosunku do maksymalnego patyczaka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
donia

Dołączył: 29 Maj 2007
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 14:01, 12 Mar 2012    Temat postu:

Saburzanka napisał:
Hound of Lucifer napisał:
Poważnie? Tak wcześnie osiwiał? W trakcie kręcenia serialu farbował włosy? Tego nie wiedziałem!

No co Ty? Wink Wszędzie, gdzie właziłam, zwracałam na to uwagę. Ale to takie moje zboczenie, bo prawdopodobnie ja też szybciej niż normalnie (tj. przed 60 r.ż.) osiwieję. Niestety, winna jest jedna jedyna babcia, bo reszta przodków albo wcale nie siwiała (sic!), albo bardzo późno.

Cytat:
Michael Praed (Robin of Loxley) has been dyeing his hair for year owing to premature greyness, his beard is white when it grows.


A była żona Praeda miała figurę, że ho ho! Marion przy niej jest żałosna po prostu. Nie dziwię się, że Praed nie pokazał chemii żadnej w stosunku do maksymalnego patyczaka.



Zgodzę się, że faktycznie Marion była bardzo chuda i miała raczej chłopięcą budowę, za to dla mnie nadrabiała urodą, wdziękiem i osobistym urokiem.

Natomiast nie zgodzę się, ze nie było chemii między Marion a Robinem, może faktycznie w 2 serii mniej niż w I to było pokazane, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało, że "nie wisieli na sobie non stop" Wink dla mnie było to idealnie wyważone, oczywiście to kwestia gustu Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
donia

Dołączył: 29 Maj 2007
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 18:15, 25 Mar 2012    Temat postu:

Przypadkowo znalazłam, podobno Michael nagrał płytę ""For my friends", to jest jedna piosenka z niej, miłego słuchania Cool


http://www.youtube.com/watch?v=ZOvMYMJm2zs


Ostatnio zmieniony przez donia dnia Nie 18:16, 25 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
przykuta

Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wikipedia
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Wto 16:16, 27 Mar 2012    Temat postu:

Hej hej. Przepraszam, że się powtarzam, ale zwróćcie uwagę, że już nie omawiamy tu postaci, a aktorów. Aktorzy chcą nowego działu!
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
donia

Dołączył: 29 Maj 2007
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 17:52, 27 Mar 2012    Temat postu:

przykuta napisał:
Hej hej. Przepraszam, że się powtarzam, ale zwróćcie uwagę, że już nie omawiamy tu postaci, a aktorów. Aktorzy chcą nowego działu!



jestem jak najbardziej za Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Główne postacie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
 
Regulamin