|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 09 Wrz 2006
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Locksley
|
Wysłany: Pon 13:02, 25 Wrz 2006 Temat postu: "Przygody Robin Hooda"-W.Keighley, M.Curtiz (1938) |
|
|
|
...chodzi o film z 1938 roku, z rewelacyjną rolą Errola Flynna (proszę spojrzeć na mojego avatara), oraz z Olivią de Havilland w roli Marion... stary, poczciwy film rozrywkowy... ale dla mnie, jest to druga, najlepsza filmowa wersja przygód szlachetnego banity... oczywiście nie jest to film do końca poważny, o nie... czysta rozrywka... |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 28 Lut 2008
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pią 0:18, 29 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
|
Zgadzam się w pełni z tym, że to druga najlepsza adaptacja legendy o Robinie. Oczywiście zaraz po RoS .
Film z perspektywy czasu wydawać się może dość naiwny i śmieszny ale to właśnie jest w nim takie wspaniałe. Adaptacja ta jest niezwykle lekka, przesycona humorem, solidnym aktorstwem i co najważniejsze ma klimat. Tak wyglądało stare kino przygodowe i przyznam, że mam ten film w swoich zbiorach i z wielką ochotą często do niego powracam. Pod każdym względem bije na głowę wersje z Kevinem Costnerem. No i ten Errol Flynn ganiający w rajtkach. Świetnie zresztą sparodiował to wszystko Mel Brooks odwołując się głównie do tej właśnie produkcji. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Administrator
Dołączył: 06 Wrz 2006
Posty: 1386
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lasu Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:40, 17 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
|
Świeżo po obejrzeniu i ja przyznać muszę, że film choć nieco przekolorowany (w fabule) i z prawdopodobnie najpiękniejszym happy endem ze wszystkich możliwych wersji Robin Hooda, oglądało mi się przyjemnie i zaliczyć go muszę do tych raczej lepszych, o ile nie najlepszych (nie widziałam jeszcze wszystkich). I choć pochodzi z roku 1938 wszystko tam jest przemyślane, a nawet pewne sceny mogą służyć za przykład dla RoS! Tutaj ustrzelony jeleń, którego Robin niesie na swoich ramionach, jest naprawdę jeleniem A strzały, które trafiają w straż królewską, to trafiają z dobrym efektem, niemal jakby prosto w ciało, a nie w jakieś kwadraciki/podkładki widoczne na ciele aktorów, co zdarza się często w naszym boskim RoS
Tutaj Mały John jest mały a przynajmniej nie większy niż Robin. Will choć jest szkarłatny z ubioru, z charakteru jest raczej pogodny i opanowany, a nawet przyjazny.
Dużo tu czystych ciuszków i zielonych rajtuzków. Much nie jest półgłówkiem, bardziej na niego wygląda, ale jest waleczny i wręcz ogarnięty
Marion urocza, prawie jak nasza Judi. Bardzo zgrabne rozwinięcie relacji między Marion a Robinem. Od niechęci i oburzenia, poprzez zrozumienie robinowego podejścia do spraw wyzyskiwania, aż po miłość w iście hollywoodzkim stylu.
Skąd przydomek Hood tutaj również się nie dowiemy, tym bardziej, że Robin biega non stop w kapelusiku z piórkiem.
Sporo akcji, zwinne ucieczki (nie powielone do tej pory pomysły ucieczek z zamku Nottingham), plastikowe mieczyki, teatralna scena śmierci Guy'a (dostaje końcówką miecza i po nim).
Generalnie jak na ówczesne warunki - perełka.
Oglądałam w wersji kolorowej, luksusowo z lektorem. Znalazłam na jednym z portali filmowych, bez konieczności rejestracji. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|